11 April, 2013

Antysemityzm powodem niepowodzenia Wiosny Arabskiej




  1. مقاله ام تحت عنوان" یهودستیزی یکی از دلایل شکست بهار عربی" که به زبان لهستانی ترجمه شده است.
    My article titled "Anti-Semitism is why the Arab Spring failed" translated into Polish:                                               http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,8904

    Autor tekstu: Ahmad Hashemi
    Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska
    Mniej więcej dwa lata temu, kiedy w regionie rozpoczął się tak zwany ruch na rzecz demokracji, lepiej znany jako „Wiosna Arabska", wielu komentatorów uznało to za „wielki krok naprzód", „punkt zwrotny współczesnej historii arabskiej" i „czwartą falę demokratyzacji". Doskonale pamiętam te dni, ponieważ moi koledzy w irańskim ministerstwie spraw zagranicznych byli bardzo podnieceni. Jak większość Irańczyków, popierali obalenie starych tyranów w świecie arabskim. Wielu moich kolegów mówiło — oczywiście prywatnie - że Iran będzie następny w tym łańcuchu wydarzeń i że cały region zrobi wielki krok ku demokracji.
    Nie byłem tak optymistyczny. Mówiłem, że w przeciwieństwie do opozycji irańskiej, Zielonego Ruchu — który był powstaniem wspieranym przez głównie świeckich, klasę średnią i pro-zachodnie warstwy społeczeństwa — główne siły opozycyjne na ulicach arabskich składają się z islamistów, a nawet salafitów, z biednych dzielnic, i nie stanowią rzeczywistej siły dla zmian na lepsze. Twierdziłem, że sytuacja nie dojrzała do pozytywnej transformacji i że szybka i krwawa zmiana pogorszy tylko sytuację przez wyniesienie do władzy anty-zachodnich ekstremistów.
    Mój sceptycyzm pogłębił się, kiedy słyszałem i czytałem tytuły takie jak: „Egipt zamyka ostatnią synagogę -przy ponad 2000 lat historii Żydów w w tym kraju " lub "Trwają ataki na koptyjskie miejsca modłów" i „Wysocy rangą przedstawiciele Egiptu nazywają Żydów 'małpami'", i "David Gebri, libijsko-włoski Żyd, który wrócił do ojczyzny, otrzymuje groźby śmierci", i „Zamknięto ostatnią synagogę w Iraku, sygnalizując koniec 2700-letniej obecności żydowskiej".
    Te i inne przykłady były wskaźnikami nie tylko tego, że pozostałe niewielkie społeczności chrześcijan, oraz innych mniejszości religijnych, a szczególnie Żydów, były tępione w świecie muzułmańskim, ale że zanikała i tak już niska tolerancja wobec „innego". Jest to głównym powodem, dla którego nadal sądzę, że mało prawdopodobne, by powstania arabskie przyniosły zmianę na lepsze.
    Polityka: „Israel jest winny" 
    Od początku rewolty Wiosny Arabskiej zarówno rządzący, jak opozycja próbowali przedstawić sprawy w świetle absurdalnej, ale przedziwnie rozpowszechnionej teorii, że za wszystkimi wydarzeniami stoją Żydzi i pilnie spiskują przeciwko muzułmanom i Arabom. Przez tworzenie konkurującej ze sobą propagandy antysemickiej i produkowaniu teorii spiskowych, dzięki którym można pokazać palcem na Izrael i Żydów, każda strona próbuje demonizować drugą stronę przez kojarzenie jej z Izraelem. W Libii rebelianci twierdzili, że matka Muammara Kadafiego była Żydówką, by w ten sposób zniesławić antysemickiego dyktatora; przedstawiciele Iraku nie wahali się nazywać powstanie syryjskie w jego wczesnej fazie spiskiem zorganizowanym przez syjonistów; Baszar Al-Assad powtarzał to oskarżenie. I ta lista ciągnie się.
    Moim zdaniem przyczyną, dla której Wiosna Arabska odniosła sukces w obaleniu starych dyktatur, ale nie potrafiła zastąpić ich rzeczywistą demokracją, było to, że ciasnota umysłowa nie pozwalała kierownictwu i zwolennikom powstania na wykorzystanie całego istniejącego potencjału. Zamiast zajmować się przyczynami problemów woleli wybrać uproszczoną odpowiedź i rozwiązanie na wszystkie nierozwiązane kwestie. Mieli uniwersalną diagnozę z jedną tylko receptą na wszelkie zło: jakikolwiek jest problem, dylemat lub skomplikowana sytuacja, po prostu wskaż palcem na Izrael i Żydów.
    Tej strategii powszechnie używa się w polityce wewnętrznej Iranu od rewolucji 1979 r., traktując Żydów zarówno jako kozła ofiarnego dla rozwiązywania problemów wewnętrznych, jak i jako broń przeciwko rywalom politycznym. Na przykład, kiedy prezydent Ahmadineżad sprzeciwił się Najwyższemu Przywódcy Chameneiemu, grupy ultrakonserwatywne ogłosiły go ukrywającym swoje pochodzenie Żydem. Jego mentor Rahim Maszai i towarzysze Rahima zostali nazwani „Nurtem Krętactwa" przez zwolenników Chameneiego. Częściowo jest tak dlatego, że mimo wyparcia się własnych słów i ostrego krytykowania polityki Izraela, Rahim Maszai powiedział kiedyś, że narody Iranu i Izraela są przyjaciółmi. W tym kontekście Żydzi oznaczają zło i są uważani za źródło wszelkich przestępstw, nieszczęść i złego prowadzenia się.
    Moje osobiste doświadczenia 
    Poprzednio pisałem po persku, ale kiedy dwa miesiące temu postanowiłem pisać po angielsku, zdecydowałem się na pisanie do gazet izraelskich. Ku mojemu zaskoczeniu rozwścieczyło to moich bliskich przyjaciół i powiedzieli mi, że „pisanie w żydowskich mediach jest nieprzekraczalną granicą i ryzykujesz swoje imię i przyszłość przez publikowanie tam swoich artykułów". Powiedziałem im, że nadal będę pisał, nawet jeśli wywoła to gniew moich starych przyjaciół i kolegów.
    Niestety, nasze społeczeństwo jest tak uprzedzone i niesprawiedliwe w sprawie Izraela i jego polityki, że także wiele grup pro-reformatorskich i pro-demokratycznych w Iranie i poza nim świadomie dystansuje się od wszystkiego, co mogłoby związać ich z Żydami. Pisanie i mówienie o B'nei Yisrael i ich cierpieniach w przeszłości nadal jest tematem tabu i nikt nie chce słuchać nieuprzedzonej informacji o Żydach i ich tragicznej historii, jak przymusowy exodus w XX wieku, masowe wygnanie i masakry na Bliskim Wschodzie.
    Jestem głęboko przekonany, że jeśli mamy ustanowić zdrowe, tolerancyjne społeczeństwo, które respektuje różnice i dąży do pluralistycznej demokracji, musimy zaakceptować, że Żydzi i społeczność żydowska były nieodłączną częścią naszych społeczności. To zatwierdzenie współistnienia stanowi sedno cywilizacji dzisiaj. „Wiosna Arabska" bez tolerancji religijnej, spoczywająca na silnych postawach antysemickich, nie może przynieść autentycznej demokracji i wolności. Na pokojowym i demokratycznym Bliskim Wschodzie wszyscy mogą prosperować i rozkwitać.
    Izrael, odnosząca największe sukcesy demokracja z silną i zróżnicowaną gospodarką i dynamicznym, wielopartyjnym systemem politycznym może być wzorem w regionie nękanym przez tyranie. Szczerze wierzę, że jest wiele rzeczy, których możemy się wzajem od siebie nauczyć, jeśli odłożymy na bok przesądy i nienawiść i z otwartym umysłem przyjmiemy nowe idee. Potrzebna nam zmiana mentalności i, jako muzułmanom, potrzebne nam silne, serdeczne związki z narodem izraelskim oraz zbudowanie przyszłości na Bliskim Wschodzie wspólnie z Żydami i chrześcijanami. Wtedy Izraelczycy będą gotowi poświęcić część terenów spornych i zbliżyć się do kompromisu dla trwałego pokoju, gwarantującego ich bezpieczeństwo i istnienie we wrogim regionie, gdzie obecnie otoczeni są przez wrogów.
    Intelektualiści, jak również świeccy i religijni uczeni świata muzułmańskiego muszą zrozumieć, że bez rozwiązania podstawowej zasady tolerancji dla „innego" — zaczynając od Izraela — nie mogą osiągnąć prawdziwej demokracji i pokoju. Musimy poszukać w sobie źródeł naszych problemów. Odwieczne problemy nierówności i dyskryminacji, przemocy, nieposzanowania praw człowieka, mizoginii i dyskryminowania kobiet, nietolerancji i nienawiści rasowej, fundamentalizmu i ekstremizmu są głęboko zakorzenione w naszej strukturze społeczno politycznej. Nasz region stał przed tymi problemami na długo przed założeniem państwa żydowskiego w 1948 r. i nie mają one nic wspólnego z Izraelem także dzisiaj.
    Musimy być samokrytyczni i ponownie zbadać nasze wartości oraz zrewidować nasz sposób myślenia, który doprowadził nas do chaosu. Musimy zająć się tym, jeśli mamy mieć lepszą przyszłość. Powinniśmy przyjąć i przywitać samo istnienie państwa żydowskiego i jego narodu jako rozproszonego, ale tubylczego i starożytnego narodu tego regionu. Większość wojen i starć na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej dzieje się między samymi krajami arabskimi i muzułmańskimi. Mimo nonsensownych wypowiedzi pewnych ekstremistycznych duchownych muzułmańskich, a także żydowskich (Neturei Karta) zniknięcie państwa Izrael nie rozwiąże problemów regionu. Istniejąca kultura bratobójstwa i niekończące się starcia między rywalizującymi grupami w krajach arabskich i muzułmańskich istnieją niezależnie od państwa Izrael i nie mają z nim nic wspólnego.
    Niektóre z posunięć, które mogą posłużyć do zaleczenia naszych ran to: relatywizm kulturowy, respektowanie praw człowieka, zaakceptowanie faktu, że Żydzi i chrześcijanie żyli w tym regionie przed muzułmanami, tolerancja religijna i respektowanie wszystkich wyznań włącznie z abrahamowymi (judaizm, chrześcijaństwo i islam) i nie-abrahamowym (jak wiara Baha’iów, Sikhów i Zoroastrian), jak również agnostycyzm i ateizm.
    Sponsorowany przez państwo antysemityzm Iranu 
    Plaga antysemityzmu ma długą i haniebną historię, której nie należy redukować i ograniczać do zbrodni nazizmu. Na przykład, także słowa „Żyd" i „żydowski" nadal mają obraźliwe i negatywne konotacje w naszych przysłowiach i rozmowach codziennych. Najwstrętniejszym przykładem sponsorowanego przez państwo antysemityzmu jest teokratyczny Iran, szczególnie zaś obecna administracja.
    Każdy, kto oczernia Żydów, neguje Holocaust i odrzuca istnienie Izraela może natychmiast zostać bohaterem. Negacjoniści Holocaustu i antysemici, tacy jak Edoardo Agnelli, syn właściciela giganta automobilowego Fiat, nieżyjący już francuski myśliciel Roger Garaudy (umysłowo niezrównoważony negacjonista Holocaustu, którego widziałem kilka lat temu, jak przyjmowany był jako bohater w seminarium Fejzije w Kum w Iranie) i antyizraelscy rabini, tacy jak Yisroel Dovid Weiss i Moishe Arye Friedman są witani w Iranie z otwartymi rękami tylko dlatego, że nienawidzą Izraela i odmawiają mu prawa istnienia.
    Jako pisarze, uczeni, działacze praw człowieka i zwykli obywatele tego regionu jesteśmy dłużni historycznych przeprosin Izraelczykom za nękanie, prześladowania i masowe wygnanie z krajów ich przodków. Jest to zjawisko, które można nazwać „mniejszym holocaustem", a które doprowadziło do unicestwienia społeczności żydowskich w większości krajów arabskich i muzułmańskich. Mimo że nie możemy zrobić niczego, by cofnąć to, co się wydarzyło w przeszłości, musimy mieć odwagę spojrzenia na rzeczywistość z nadzieją na jaśniejszą przyszłość, wzbogaconą mozaiką różnych kultur, religii i barw.
    Times of Israel, 9 kwietnia 2013
    Ahmad Hashemi
    Były urzędnik irańskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, tłumacz. Obecnie stara się o azyl polityczny w Turcji i pracuje jako niezależny dziennikarz.


No comments: